Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/i.szczecin.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra9/ftp/i.szczecin.pl/paka.php on line 5
Bentz poczuł taką ulgę, że o mało nie zemdlał. Zamknął oczy, zacisnął pięści i starał się

Bentz poczuł taką ulgę, że o mało nie zemdlał. Zamknął oczy, zacisnął pięści i starał się

  • Dżanan

Bentz poczuł taką ulgę, że o mało nie zemdlał. Zamknął oczy, zacisnął pięści i starał się

05 July 2022 by Dżanan

wziąć w garść. Desperacko czepiał się nadziei, że O1ivii nie spotkał tak straszliwy koniec. Wraz z nadzieją pojawiły się jednak wyrzuty sumienia. Ktoś zginął. Jeśli nie Sherry Petrocelli, to inna kobieta, która także miała rodziców, może dzieci, męża, przyjaciół. A on w głębi serca wiedział, że zginęła z jego powodu. Przez jego ego, przez jego obsesję na punkcie pierwszej żony. Jego zaślepienie Jennifer spowodowało śmierć tylu osób i ściągnęło śmiertelne niebezpieczeństwo na jego żonę. Ktoś wepchnął go do piekła za życia. – Muszę ją zobaczyć – powiedział do Hayesa ochryple, przez zęby. – Co? – Muszę zobaczyć ciało. – Jesteś pewien? – Hayes najwyraźniej był temu przeciwny. Pokręcił głową. – Muszę mieć pewność, Jonas. Chyba rozumiesz. – Nie, nie rozumiem. Na miłość boską, Bentz, to nie będzie przyjemny widok. – Hayes ciągle kręcił głową, ale chyba zrozumiał, że go nie przekona... – Dobrze, zawiozę cię, ale żeby było jasne – uważam, że to zły pomysł. Cholera, człowieku. No dobra. Zrobimy to, potem podrzucę cię do wypożyczalni, a potem pojedziesz do motelu i tam się prześpisz. Fatalnie wyglądasz. Asystentka koronera w kostnicy starała się ich uprzedzić. Wstępne badanie NN wykazało, że palce zostały tak zniszczone, że nie da się zidentyfikować kobiety na podstawie odcisków. Spłonęło osiemdziesiąt procent powierzchni ciała, na resztkach skóry nie było blizn ani tatuaży. – Pewnie zidentyfikujemy ją na podstawie danych dentystycznych – stwierdziła. Ale Bentz i tak chciał zobaczyć. Sanitariusz, inny niż ten, który towarzyszył im przy oględzinach Fortuny Esperanzo, czekał na sygnał Hayesa. Bentz przygotował się na makabryczny widok. W głowie mu huczało, strach nabrzmiewał, wysuszał gardło na wiór. A jeśli się myli? A jeśli to sztywne, poczerniałe ciało pod cienkim prześcieradłem to jednak O1ivia? Boże, nie! Mało brakowało, a wyszedłby, ale opanował się, zacisnął pięści. Hayes skinął głową. Sanitariusz uniósł materiał. – O, cholera. – Martinez uciekła wzrokiem w bok. Hayes się skrzywił. Na widok spalonego ciała i niewidzących oczu żołądek podszedł Bentzowi do gardła. Resztki włosów otaczały twarz, poparzona niemal nie do poznania. W poczerniałych wargach bielały zęby. – To nie O1ivia – powiedział, przełykając falę żółci. Był pewien. Poczuł ulgę i wyrzuty sumienia. Dzięki Bogu, O1ivia nie cierpiała tak, jak ta biedaczka. – To Petrocelli – orzekł Hayes. – Sherry Petrocelli z naszego posterunku. O Jezu, tego się nie spodziewałem. – Był wstrząśnięty, z trudem skinął na sanitariusza, by zakrył ciało. – Wiedziałem, że znaleźli jej dokumenty, ale nie chciałem w to uwierzyć. – Otarł pot z czoła wierzchem dłoni. – Trzeba zawiadomić jej męża. Chyba ja to zrobię. – Pojadę z tobą – zaproponowała Martinez. Lękliwie spojrzała na ciało na wózku. – Co za koszmar. Mam tylko nadzieję, że już nie żyła, kiedy ten świr podpalał samochód. – Oby. – Hayes skinął głową. Po raz ostatni spojrzał na wózek. – Chodźmy stąd. Zawiozę cię do wypożyczalni, jeśli jeszcze jest otwarta, a potem przekażemy Jerry’emu Petrocelli złe wieści. – Westchnął. – Boże, jak ja tego nienawidzę. – Ja też – przyznała się Martinez. Blade światło świtu zaglądało przez niewielki bulaj, który O1ivia zobaczyła dopiero teraz, wraz z pierwszymi promykami słońca. Pod osłoną nocy stateczek przejęły gryzonie. Szumom i skrzypnięciom starej łodzi towarzyszył odgłos małych łapek stukających w drewniane deski. W pewnym momencie, przed świtem, wydawało jej się, że ktoś wszedł na pokład. Ale nawet jeśli tak, nikt nie zajrzał na dół mimo jej krzyków i błagań. Prawie nie zmrużyła oka. Nerwy miała napięte jak postronki, przez całą noc oczekiwała, że w pewnym momencie łódź stanie w płomieniach, a ona zginie, udusi się czadem albo, co gorsza, spłonie żywcem.

Posted in: Bez kategorii Tagged: gienek loska, piotr kupicha ewelina sienicka, horoskop anielski tygodniowy,

Najczęściej czytane:

się, że ...

dawno o nim zapomniała, że mu wybaczyła; w następnej syczała jak rozjuszona żmija. Miał szczęście, że nie byli razem długo. – Daj znać, jeśli mogę w czymś pomóc – powiedziała z ledwie wyczuwalną nutą ironii w ... [Read more...]

Gardłowy pomruk i znowu syk.

– Cicho – mruknęła i z trudem uniosła powiekę. Kotka zeskoczyła z łóżka. Co z nią? – Teraz nie wyjdziesz na dwór. Poczuła jakiś słodkawy, duszący zapach i przeszył ją dreszcz. ... [Read more...]

ierwszym ...

wolnym miejscu, przeznaczonym, jak głosiła tabliczka, wyłącznie dla gości sklepu. Autobus otworzył drzwi. Dwóch roześmianych nastolatków ze słuchawkami w uszach wskoczyło do środka z deskorolkami pod pachą. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 i.szczecin.pl

WordPress Theme by ThemeTaste